gru 07 2009

Znane mi wirusy

Category: ChrześcijaństwoBen @ 18:35

W nasze Chrześcijaństwo (jak i w każdą inną religię zresztą) na wpuszczano mnóstwo wirusów, które spowolniły działanie systemu a wręcz zupełnie zmieniły kierunek w jakim system powinien się rozwijać. Jednak, jak już pisałem, to wszystko co się wydarzyło jest dla naszej nauki i w sumie jest potrzebne. To jest dla nas ostateczny egzamin dorosłości, który wymaga abyśmy opuścili bezpieczne ale bardzo ograniczające schematy religijne i uchwycili się własnych serc i własnych umysłów.  Albo odważymy się i zaufamy naszym sercom albo umrzemy w tej mieszaninie dogmatów, zabobonów, uprzedzeń i niewiedzy…


Nasze Chrześcijaństwo – celowo piszę w pierwszej osobie, bo czuję się Chrześcijaninem. Czuję się naśladowcą Jezusa Chrystusa i choć tu pewnie nie jeden zagorzały biblista zatupie ze złości to ja powiem tak… kto bardziej naśladuje Jezusa Chrystusa? Ja uważając się za podobnego do Niego Syna Bożego, odkrywającego swe świadome współistnienie z Bogiem, który mnie i cały nasz świat stworzył czy typowy Chrześcijanin uważający się za grzesznika, niegodziwca pełnego win za którego trzeba umierać, który sam nic nie jest w stanie zrobić. Uważającego, że świat jest okrutny i zły i że życie to walka i że … eeeh… to następuje cała litania podobnych nieszczęść z których JEDYNYM wybawieniem jest oczywiście Jezus na którego monopol ma religia… sprytne…. Kiedyś było… teraz już jest…. Przeterminowane.

Chrześcijaństwo to naśladownictwo Jezusa, to działanie w Duchu świętym ale jak możemy naśladować Jezusa jeśli uważamy się za grzeszników? Jak Duch Święty może w nas działać jeśli myślimy, że jesteśmy wciąż kuszeni przez Szatana i wystawiani na próby? Nie da się żyć mając takie przeświadczenia… wcześniej czy później doprowadzają do paranoi. Wszędzie się wietrzy podstęp i w rezultacie nie żyje się tylko drży się o swe życie, swych bliskich… i to jest niestety jeden z wirusów, który niszczy Chrześcijaństwo.

Jestem Chrześcijaninem bo urodziłem się w tym kraju. Ochrzczono mnie bez gadania i ok., zostałem wcielony w struktury kościoła. Komunia, bierzmowanie… to wszystko to są niestety ale sztuczki, rytuały, które związują wiernych z tą instytucją, która ze swej poprzedniej, Jezusowej świętości i czystości naprawdę dużo straciła. Ona nie daje Ci skrzydeł, Ona Ci je podcina… tylko po to by zapewnić sobie pełne kościoły, obfitą tacę i władzę.

Jasne, że robi dużo dobrego. Bo już słyszę protesty, że tylko oczerniam… nie zapominajmy, że to jest dzieło Boże… to jest coś co zostało zesłane dla nas ze Źródła nas wszystkich, od Boga. To miłość jest w podstawach i owocuje gdzie tylko może ale… krzaki i chwasty straszne porosły te łany dobrego zboża.  Ten artykuł jednak jest o wirusach.

Kościoły wyrosły w czasach gdy kształtowały się państwa, gdy walczono wszelkimi sposobami o władzę. Gdy ścinano i zabijano bez większych skrupułów. Użycie religii jako narzędzia sprawowania władzy było wręcz banalnie oczywiste.

Całe pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki – tym tekstem z Biblii tłumaczą Chrześcijanie swe tak radykalne trzymanie się tej księgi. Świetny zapis! Dzięki takiemu zapisowi ona uprawomocnia się całkowicie. Sprawia, że wszystko jest rozpatrywane dosłownie ale… nie wiedzieć czemu zapomina się zupełnie o przypowieści którą sam Jezus zostawił o dobrym ziarnie i kąkolu który złoczyńcy zasiali między dobre zborze… i na pytanie czy ściąć wszystko Jezus odpowiedział, żeby zostawić, niech rośnie. Przyjdzie czas żniw to odróżni się dobre od złego… I teraz są żniwa Kochani… .

Ta przypowieść w kontekście tekstu o nieomylności Biblii i całego nauczania kościoła brzmi dość intrygująco. Instytucja aby zapewnić sobie rządy i posłuszeństwo ludu wprowadziła wiele poprawek i modyfikacji i choć niektóre może i były dyktowane dobrem ludzi to jednak wiele z nich wydaje się być czystą manipulacją mającą na celu zastraszenie ludzi, związanie ich na wieki z instytucją kościoła. Niestety, udało im się.

Największym wirusem jaki wpuszczono do Chrześcijaństwa jest wiara w grzeszność człowieka, w jego złą naturę, w cierpienie wpisane w geny. Przecież człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga jakże w takim przypadku może być grzesznikiem za którego trzeba umierać bo sam nic nie jest w stanie zrobić?

Tak, powiesz, że to z powodu grzechu pierworodnego i upadku Adama i Ewy… ale to nie jest tak, że my straciliśmy naszą świętość…  my o niej zapomnieliśmy. Nasze wibracje zostały obniżone abyśmy zrealizowali cel ewolucyjny i tak też się stało. Jednak dalszym krokiem tej ewolucji jest rozbicie skorupy tych ogra czniających poglądów religijnych i wyzwolenie się.

To trochę tak jakby człowiek upadł a religie mu powiedziały, że stracił nogi, oślepł i trzeba go tylko prowadzić, opiekować się nim i nic sam z siebie nie może… A przecież wystarczy wstać…. I właśnie my, teraz, na początku 21 wieku wstajemy. My teraz otwieramy zaślepione przez rozmaite religie oczy i upominamy się o nasze prawa. Zaczynamy wstawać, zaczynamy widzieć, zaczynamy kochać i śmiać się. Zaczynamy odkrywać naszą niewinność, czystość i Jedność z Bogiem i całym stworzeniem. To jest nasze życie. Udręka, poczucie winy i bezsilności to były narzędzia rozmaitych systemów religijnych, którymi dość skutecznie przywiązały do siebie swoich wyznawców.

Zobacz jak poczucie winy doskonale spaja wierzących z daną religią. Powiedziano nam, że Jezus umarł za nas… za nasze winy i grzechy…. W obliczu tak wielkiego poświęcenia czujemy się winni robiąc cokolwiek wbrew temu co naucza kościół…. On tak cierpiał, tak się dla Ciebie poświęcił a Ty co?… On Ci tyle dał a Ty co… niewdzięcznikiem będziesz? I my uwielbiamy wbijać się głębiej w winę… „to nie gwoździe Cię przybiły lecz mój grzech”…. Tekst pieśni w kościele…. W kościele katolickim, w jednej z ważniejszych części mszy wierni biją się w pierś „moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina”… to się dzieje na co dzień, wszędzie, w każdym kościele…  wina i grzech to chleb powszedni kościołów i dziwią się, że ludzie się odwracają od nich i od Boga… że kwitną sekty, rozmaite ruchy itd… w obliczu takich mechanizmów kontroli?

a Jezus nie umarł za nas tylko dla nas… On dla nas otworzył wspaniałą drogę do Domu, do Światła. Zostawił wieczny Drogowskaz, który wskazuje najszybszą drogę. Niestety, ten Drogowskaz był ustawiany i wykorzystywany przez wielu do swoich egoistycznych celów. Teraz jest czas odkopania prawdy o tym czego tak naprawdę dokonał Jezus Chrystus. Co zrobił i jaką ma dla nas wiadomość jako do swego młodszego rodzeństwa…

„Bracia i Siostry w Chrystusie” a kościół skwapliwie dodał „Jezusie” aby sprawić, że imię Jezus jest jedyne i tylko przez Niego możliwe jest życie. „Jam Jest drogą, prawdą i życiem i nikt nie przychodzi do domu Ojca mego jak tylko poprzez rozpoznanie swej boskiej świadomości, którą Jam Jest.” Tak powinno brzmieć zdanie wypowiedziane przez Jezusa ale przetłumaczono je tak aby umocnić Jego znaczenie jako jedynego i prawdziwego – tylko w takim przypadku dało się wznieść kult Jego osoby… bo jaka by była korzyść gdyby wszyscy byli tacy jak Jezus? Kto by potrzebował religii?

Właśnie dlatego ówczesne kościoły zresztą po wielu burzliwych okresach uformowały taki jak obecnie mamy system wiary. System który zakłada, że jest Bóg, doskonały, nieosiągalny. Syn pośrednik i reszta pospólstwa, która służy do oddawania czci i dawania na tacę… a tacę trzymają Ci którzy „służą” Bogu… tylko, że ten ich model wiary jest bardzo nastawiony na zysk i władzę i bardzo niezainteresowany tym aby masy były światłe a ludzie silni bo inaczej przejrzeli by ich gierki. Mając ciemne masy pod sobą i za sobą właściwie rządzili ziemią na przestrzeni ostatnich paru tysięcy lat… jednak czas religii już się skończył.

Czas religii przeminął, bo tak zakłada plan dla Ziemi. Teraz nasza cywilizacja odkryje swe kosmiczne korzenie, odnajdzie się na mapie planet w Kosmosie. Spotkamy się z naszymi starszymi braćmi, istotami z kosmosu, którzy są daleko bardziej od nas zaawansowani i którym naprawdę wcale nie w głowie niszczyć naszą cywilizację… po co by mieli to robić mając do dyspozycji nieskończony ogrom wszechświata?

Nie będzie religii a będzie wiara i wiedza. Świadomość. Każdy będzie Jedno z Bogiem i będzie tego w pełni świadomy. Świat będzie piękny, pokojowy, altruistyczny i pełen miłości i wzajemnego szacunku – raj…. J

Więc Drogi Chrześcijaninie, Droga Chrześcijanko. Przed Tobą wielkie wyzwania i burze. Albo zmartwychwstaniesz w swej świadomości – czym istotnie ma być opisywanie w Biblii zmartwychwstanie albo polegniesz i będziesz się musiał, musiała jeszcze raz inkarnować na Ziemi. Czasy nie zostało już dużo… wręcz słyszałem, że od paru lat nie inkarnują się na Ziemi nowe dusze tylko te co tu były wracają by dokończyć szybko swej ewolucji. Więc… łap się swego serca i puść się Biblii – nie całkowicie! Nie mówię, że jest ona zła… jest już nie aktualna… to tak jakbyś czytał instrukcje obsługi do innego systemu i do tego sfałszowaną… ona mówi wiele pięknych i uniwersalnych prawd ale trzymanie się jej kurczowo i dosłownie…. „będziecie słuchać a nie będziecie słyszeli, będziecie czytać a nie będziecie rozumieli, będziecie patrzeć a nie będziecie widzieli….” To parafraza któregoś z wersetów Biblijnych… dodaj to do przypowieści o kąkolu i odważ się żyć i powiedzieć Bogu tak.

Możesz powiedzieć „ale co on plecie, przecież widzę jak Bóg działa w moim życiu, widzę jak będąc pięknie zaangażowanym, w służbę, w to co kościół i Biblia nakazuje Bóg mi błogosławi, czuję się pięknie i spełniony” i racja, i tak będzie bo nie zapominajmy, że Bóg działa wszędzie i we wszystkim. I będzie Ci się pięknie działo, będziesz doświadczał błogosławieństw, będziesz mówił językami, będziesz miał objawienia, według wiary Twojej dziać Ci się będzie, ale… spróbuj odejść od tego… spróbuj nie iść do kościoła, nie stawić się na spotkanie, nie zrobić jakiegoś swego obowiązku czy ZGRZESZYĆ i natychmiast pochłonie Cię ogromne poczucie winy… to może być tak potężne, że może Cię nawet zabić…. Będziesz sobie zarzucał, wyrzucał aż w końcu złamiesz się, pójdziesz do kościoła i będziesz jeszcze bardziej zaangażowany i oddany… wina jest najlepszym klejem świata… poczucie winy jakim operują religie więzi ich wyznawców w wielowcieleniowym cyklu życia. Nie puści tak łatwo.

Jednak pamiętajmy, że Biblia jest księgą Boga. Biblia jest księgą nauki. Biblia jest księgą objawienia taką samą jak Tora, Koran czy inne księgi religijne. Odegrała ogromną rolę w życiu naszej cywilizacji. Jest wielka i przez Boga natchniona i cała do nauki pożyteczna… ale czytają ją przez okulary świadomej miłości. Patrz na nią sercem, z pozycji człowieka 21 wieku… odkryjesz w Niej nowe poziomy i nowe przestrzenie i zobaczysz, że jak wyjdziesz z pozycji grzesznika a spojrzysz z pozycji Bożego Dziecka wracającego do swego prawdziwego Ja…. Zupełnie innym językiem do Ciebie przemówi… odróżnisz co było pisane dla nauki ówczesnego społeczeństwa by zasiać w nim świadomość Boga i zrozumiesz dlaczego i po co tak było a znajdziesz takie informacje, które teraz dodadzą Ci skrzydeł…. Biblia to wciąż wiadomość od Boga.

Ja piszę to będąc już trochę świadomym tych procesów. Widzę jakimi metodami posługują się kościoły. Wszystkie wbijają się między nas a Boga i mówią, że są niezbędne do komunikacji. Wszystkie straszą diabłem i mówią, że są jedynym wybawieniem. Ale to nie one są wybawieniem tylko Bóg, prawda, miłość, którą jesteśmy i nie potrzebujesz żadnej religii aby osiągnąć Boga bo jest On w Tobie i Tobą, jest ukryty w Tobie i w całym życiu o to chodzi aby Go odnaleźć… ale odnajdziesz Go tylko w Tobie, w sobie samym, samej. Szukając Go na ołtarzach tracisz tylko swój czas i energię… ale i to jest potrzebne… w końcu to ewolucja.. nic sobie nie zarzucaj. O nic nikogo ani siebie nie obwiniaj… wszystko jest pod kontrolą…

Piszę tu na progu budzącej się świadomości… widzę i doświadczam tego co się dzieje z pierwszej ręki.. jestem zdumiony i oczarowany bogactwem i pięknem życia… BOGActwem życia… Ono się dopiero zaczyna a jest naprawdę wspaniałe i to właśnie to chciano przed nami ukryć i przez wiele lat się to udawało… teraz, rodzimy się, budzimy, zmartwychwstajemy… każdy w swej świadomości, w swym sercu musi rozpoznać tę prawdę że… JAM JEST DROGĄ PRAWDĄ I ŻYCIEM I NIE MA NIC INNEGO…

Komentarz Facebook
Dziel się dobrym

2 komentarze “Znane mi wirusy”

  1. ula says:

    Dziękuję.Za publiczne opisanie i potwierdzenie tego co podobnie czuję.Rozumiem.Pojmuję.Dużo Boga ctwa i MiŁości każego dnia.

  2. Ben says:

    🙂 Dziękuję za ten głos. Potrzebne będzie duże wsparcie bo jeszcze wiele tekstów jest do napisania a temat… „nieco” drażliwy… 😉 ale trzeba go ruszać… w końcu ma być to planetarne zmartwychwstanie… wiem, że wiele osób czuje podobnie i bardzo dobrze. Zbiera się energia potrzebna do tego by przełamać stare paradygmaty, stare energie. Zbierajmy się… w Imię Ojca!

    Pozdrawiam serdecznie 🙂

Leave a Reply