Otrzymałem wiadomość od Boga. Piękną korektę tego co robię i … nowe siły i Ducha… czuję to coraz bardziej i lepiej.. wiem jak wiele jest do napisania a tak jakoś zebrać się nie mogę. Mam sporo innej pracy ale… czy może być coś ważniejszego? Wszyscy to jesteśmy po to by wypełnić jakiś plan ewolucyjny. Nie żyjemy przez przypadek i bez celu. Nie jesteśmy jakąś bezładną zbieraniną atomów, wszystko ma głęboki cel i jeden ma być dyrektorem, inny sprzątaczką a jeszcze inny biznesmenem czy żebrakiem… to wszystko są role w których nasza świadomość się wznosi i zbliża do potencjału duszy… wszystko jest lekcją w szkole życia. Każda nasza osobowość, każde nasze wcielenie czy to w ciało mężczyzny czy kobiety jest po prostu kolejną klasą, lekcją którą przerabiamy i co? I fajnie jest. Znaczy… nie zawsze jest łatwo i miło… tak właściwie… to w sekrecie powiem, że tak na prawdę to nikt z nas jeszcze nie doświadczył prawdziwego szczęścia… to co Bóg dla nas przygotował, to jakimi szczęśliwymi wibracjami są te wymiary Niebiańskie to po prostu „w pale się nie mieści” 😉 mówiąc krótko.
wrz 10 2009
„Eh eh… cóżem uczyniła”….
To sentencja pewnej aktorki, która została w tempie iście ekspresowym wyrecytowana w czasie spektaklu… już nawet nie pamiętam… Mąż i Żona? Jakoś tak… w każdym razie dość komicznie to wyglądało i brzmiało a przypomniał mi się ten tekst bo wczoraj ogarnąło mnie przeczucie co mam zrobić aby iść dalej, aby dalej się rozwijać w swoim życiu. No oczywiście chodzi o Chrześcijaństwo i o całe moje otoczenie w którym żyje. Jest ono na wskroś przesiąknięte tym duchem i jestem zobligowany bo coś sobie o tym popisać… nie wiem czy to coś da… nie jest moją intencją czy próbą zmiana kogokolwiek czy zrobienie jakiegoś przewrotu… rewolucji… nie. Ja mam po prostu powiedzieć to co wiem. Powiedzieć to jak najdelikatniej i jak najlepiej ale Prawda, to jaką ją teraz odbieram musi być wypowiedziana….. Więc będę pisał. Obmyślam plan jak zrobić z tego co mi w głowie siedzi spójną dawkę wiedzy, która zastanowi nie jednego Chrześcijanina. To swego rodzaju krucjata o wolność waszą i naszą 🙂 będzie się działo. Ale, że czas i Kosmos mi sprzyja więc… jestem spokojny.
Z pozdrowieniem
Ben
wrz 07 2009
Tak mi to wygląda
Tak mi to wygląda, że mam tu do zrobienia trochę roboty jeżeli chodzi o Chrześcijaństwo. Sprawa jest taka, że zostałem zesłany – sam się zesłałem w raz z innymi duszami w grupie aby trochę światła wnieść do tego konserwatywnego środowiska Chrześcijańskiego. Wszystko na to wskazuje. Jestem sam i słaby tylko takiego mogą tolerować wśród siebie. To w jakich okolicznościach i gdzie się znalazłem jest mistrzostwem świata! Jestem w rodzinie na wskroś Chrześcijańskiej z długimi korzeniami, wśród zaangażowanych ludzi, gorących serc. I jest mi niezwykle miło, że tu jestem i że mogę robić to co robię i przymierzać się do tego wszystkiego.
Myślałem, żeby odpuścić to wszystko, dać im spokój, niech się bawią ale nie da się. Patrząc na to jak się… męczą… co tu dużo opowiadać i owijać w bawełnę… Chrześcijanie w obecnych czasach głównie się męczą… zresztą. Nie tylko w tych czasach… zawsze byli wykorzystywani i tym na dole było raczej mniej dobrze… co innego ci co rządzili ale to inna sprawa. Więc miałem nie gadać ale nie da się…. to na prawdę gorące serca i chcą bardzo działać dla Boga i chcą robić dobrze a jednocześnie są tak wystraszeni tym, że mogą nie mieć racji, że Bóg się objawi w czymś innym, że łapią się tej swojej wiary, swojej Biblii – swojej wersji Biblii jak tonący brzytwy… i to określenie znakomicie oddaje ich zapalczywość… będzie niełatwo powiedzieć wystraszonemu i tonącemu aby puścił brzytwę bo się tnie… on ma świadomość że jak puści to po nim… a trzymają się Chrześcijanie tej brzytwy dlatego, że nie ufają Bogu, nie wierzą w to, że może być coś innego po za tym co w Biblii napisano… ONI SIĘ PO PROSTU ZGODNIE Z ZALECENIAMI BOJĄ BOGA. niestety… wieki tej wiary wyprały mózgi… każdy z nas ma w jakimś stopniu wyprany umysł i nie ma się tu co zacietrzewiać czy unosić dumą. Po prostu tak jest i to trzeba zmienić.